19 września 2010

Jeszcze nie przyszla...

... jesien oczywiscie.

Obudzily mnie znowu promienie silnego slonca, ale na szczescie tegoroczne upaly dobiely konca. Dzis jest przyjemnie – 27 stopni i leciutki wiaterek. Wpuszcze wiec do domu troche tej wiosennej jesieni i podziele sie nia z Wami.


Kapciunie to nowy nabytek.
(A wlasnie ciekawa jestem jak w Waszych stronach mowi sie na domowe "trzewiki". Ja pochodze z Lublina i tam znane sa jako "ciapy")





Teraz biegne na taras zaczerpnac troche powietrza i napawac sie tym widokiem.



Pozdrawiam i zycze tak pogodnej niedzieli jak moja.

7 komentarzy:

  1. Agata jak ja Ci zazdroszczę tych 27 C i tego widoku z tarasu:)))
    U mnie dzisiaj 15 C i już naprawdę czuć w powietrzu jesień :)
    U mnie funkcjonują ' papucie' :PPP
    Właśnie muszę zakupić dla moich dziewczyn takie ciepłe góralskie , na jesień i zimę .
    Lampka nocna - śliczności :)
    buziole :**

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko! czy my mieszkamy w tym samym kraju? u mnie dziś 17 stopni i okrutnie wieje :/
    po domu chodzę w kapciach tudzież laczkach :) i teraz już wiem dlaczego mój połówek mówi na kapcie ciapki co mnie niezmiernie dziwi bo pochodzi z Twoich stron :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie królują kapcie i kapciochy ;)

    Temp zazdroszczę okrutnie- nie cierpię zimna.
    Abażurek lampki prześliczny i cała lampka się słodko prezentuje.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie w domu na kapcie mowi sie kapcie;-)
    Twoje sa sliczne,chyba sobie tez podobne sprawie, bo mam takie zwyczajne..
    Sliczny masz widok z tarasu, ja rowniez widze gory, tzw. przedalpy.
    buziaki
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale Tobie dobrze, taka temperatura, ah ile ja bym za nia dala. U mnie dzis ledwo 13 stopni brrrr.
    Piekny masz fotel wiklinowy no i kapciuszki tez urocze.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bym chciała być tan gdzie Ty teraz... U nas zimno, choć słonecznie. A w domu jeszcze zimniej bo to stara kamienica z grubymi murami... Tak więc pale w kominku i popijam grzane winko :))) Ooo, taki z tego plus :)))

    U nas tez się mówi kapcie :) A ja mówię kapcioszki albo pantofelki albo właśnie ciapy :))) choć jestem z samego południa Polski :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie trafiłam! Jako rodowita lublinianka używałam oczywiśćie od dzieciństwa nazwy "ciapy". Po wżenieniu się w Łódź, aby zostać zrozumianą przestroiłam się na kapcie. Jednak mój tata, lublinianin od pokoleń przeżył ciężkie chwile, kiedy próbował w Łodzi kupić ciapy. A że porywczy był dla sprzedawcy był to także trudny moment ;) Pozdrawiam Alicja

    OdpowiedzUsuń