29 stycznia 2011

Czegos mi brak...

Kiedy pochowalam wszystkie ozdoby swiateczne zrobilo mi sie w domu jakos tak nijak i pusto. Uszylam wiec dwie poszewki aby nie meczyc sie w tej wnetrzarskiej mizerocie.
Przy tej bialej troche sie nameczylam i niestety jak juz ja ulozylam na kanapie to okazalo sie, ze zupelnie nie pasuje do mojej koncepcji.
Czeka mnie wiec szycie kolejnej.




Nie blysne tez oryginalnoscia chwalac sie kwitnacymi hiacyntami.
Mam je po raz pierwszy wiec wczesniej nie bylo mi dane docenic ich uroku. Jest tylko jedno ale,…otoz jestem bardzo wrazliwa na zapachy i niestety hiacynty nie sprawdza sie u mnie w domu na dluzsza mete, bo najprawdopodobniej po jakims czasie zaczna draznic mnie swoim zapachem.



A jesli jestesmy juz przy zapachach to musze wspomniec o swieczkach z Ikei, ktore ostatnio nabylam. W zasadzie mam zapas swieczek na dobrych kilka miesiecy i jestem bardzo ostrozna jesli chodzi o te zapachowe z racji mojej przypadlosci.
Ale przechodzac obok nich kilka razy nie moglam sie oprzec i nabylam waniliowe. I bardzo sobie je chwale, bo zapach nie jest intensywny i mdly.


Chetnie tez dowiem sie czym pachna Wasze domy.
Zycze udanego weekendu i sle usciski.

16 stycznia 2011

Stodoła dla skrzydlatych i ogólnie ptasi post

Bardzo lubie ptaki chociaz one chyba nie bardzo lubia mnie, bo zdarzylo im sie ze dwa razy mnie przyozdobic. Ale mimo to nadal zywie do nich szczere uczucie i dlatego stworzylam im mala stodole, co by sie mialy gdzie schronic w te "zimowe" dni.
Mial byc karmnik, a wyszla stodola, bo budowla dysponuje takim metrazem, ze z powodzeniem zmiesci labedzia.




Mam tylko pytanie: powinnam go wyscielic jakims siankiem czy zostawic taki nieumeblowany??

Uszylam tez zawieszke na papier toaletowy. W zasadzie ornitolog ze mnie zaden, ale przyznac musze, ze ptaki wdziecznie wpisuja sie w sztuke. Nawet tak nedzna jak ta moja.


I nabylam jeszcze male pudeleczko i nie to, zebym miala w nim co trzymac, bo bizuterii posiadam ze dwie sztuki. Ono po prostu spelnia funkcje stojaka dla porcelanowego wróbla, bo sie nicpon przewracal albo ryl dziobem w ziemie.


Dziekuje za wszystkie komentarze i pozdrawiam Was cieplutko.

10 stycznia 2011

Będzie o prezentach...

Minelo dopiero 10 dni stycznia a ja juz nawet nie pamietam, ze dopiero co byly swieta.
W tym roku pogoda okazala sie dla mnie bardzo laskawa i uraczyla mnie sniegiem ponad miare. Jednak chyba tylko ja cieszylam sie z tak obfitych opadow. Byc moze rowniez nie bylabym zadowolona gdybym musiala codziennie odsniezac chodnik, albo jezdzic samochodem w asyscie lopaty.
Niemniej jednak dla kogos kto widzi snieg raz na kilka lat to niewatpliwie jest frajda. Co prawda dwa lata temu Madryt pokryl sie bialym puchem, ktory utrzymal sie nawet przez dwa dni, no ale przeciez snieg hiszpanski to nie to samo co polski czy nawet niemiecki.
To byl pierwszy prezent jaki dostalam w minione Swieta.


A po wielu szantazach stosowanych na Swietym Mikolaju, ze przestane w niego wierzyc. jak nie dostane mojego wymarzonego cudu, doszlam do wniosku, ze grzecznym dziewczynkom nie przystoi Szanownego Staruszka terroryzowac, wiec ladnie poprosilam o skromny prezent.
No i jakiez bylo moje zdziwienie kiedy okazalo sie, ze najwieksze pudlo pod choinka nalezy do mnie i kryje w sobie mojego nowego osobistego Pomocnika Kuchennego.
Oto i on.


A przed samym wyjazdem dostalam moc prezentow, ktore ... sprawilam sobie sama.
Jakis czas temu upatrzylamu u Jerzynki z Wietrznych Przemeblowan cudnej urody chlebaczek. Jeszcze tego samego dnia przekopalam caly Internet w jego poszukiwaniu i oczywiscie zamowilam.
Jego droga do mnie byla dosc dluga, ale w koncu zawital ów Jegomosc w moich progach.
Zapewne go przemaluje , ale poki co musi poczekac na lepsze czasy.


Czesto gdy zamawiam przez internet przychodzi rozczarowanie, bo moj zakup okazuje sie nie taki jak go sobie wyobrazalam. Znacie to uczucie?
W tym przypadku jednak obylo sie bez rozczarowan, bo chlebak nader urodziwy.

Jest tylko jedno "ale"...
... w Hiszpani nie ma dobrego chleba. Sa tylko bagietki, ktore nastepnego dnia sa nie do ugryznienia. Coz wiec zatem mam w nim trzymac???
Pozostaje mi czekac na dostawe z Polski.

Ogolnie w swieta wypoczelam i pozwolilam sobie na kilka szalenstw miedzy innymi na te na stoku. Jesli ktos z Was widzial ostatnia ciamajde, ktora zablokowala wyciag na dobrych kilka chwil to mozecie byc pewni- to bylam ja.
I co tu bede duzo gadac, Janica Kostelic ze mnie marna i po tym jak zaplatalam sie na wyciagu, zaczelam sie powaznie zastanawiac czy ten sport jest aby dla mnie.
Ale poddawac sie nie bede mimo, ze nastepnym razem moge unieruchomic wyciag nie na kilka chwil a na cala wiecznosc.
Pozostaje wiec jedynie czekac na nastepny urlop.
Wiec czekam...
...i usciski sle.