31 sierpnia 2010

Do towarzystwa...

Wymalowany pojemnik na sól dumnie sie prezentuje, a poleczka, ktora niby wiekiem starsza zostala pominieta. Musialam szybko nadrobic i rowniez przemalowalam ja na bialo, zeby nie czula sie wyobcowana.



No, a poza tym to zachorowalam…
…na stoliczek kawowy Bramley od Laury Ashley.
W Anglii kosztuje on 380 funtow a w Hiszpanii 895 €.
Roznica niewielka, nieprawdaz??
Wydaje mi sie wariactwem wydawac 400 funtow na stolik, ale on tak bardzo przypadl mi do gustu, ze bylabym sklonna go nabyc. Problem jedynie w tym, ze ma troche za ciemny blat. Dlatego najprawdopodobniej zrobie sobie podobny u stolarza.



A teraz biegne sie pakowac, bo podrozy mej nadszedl czas.
Wszyscy juz po urlopach, a moj dopiero sie zaczyna. Co prawda troche krotki, ale zawsze cos. I ku mej uciesze lece do chlodniejszych krajow.

23 sierpnia 2010

Walka z brzydota

Jako, ze moja kuchnia jest malo reprezentacyjna musze okraszac ja dodatkami bardziej niz kto inny. Zdaje sobie jednak sprawe, ze cudu i tak nie stworze, bo cale pomieszczenie obstrzelone jest plytkami od gory do dolu niczym sala operacyjna.
Poza tym juz od wejscia razi w niej wielkie okno z rama w kolorze grafitowym.
Staram sie jednak jak moge aby zneutralizowac ta brzydote.

Juz jakis czas temu wykonalam pierwsze w swoim zyciu dzielo haftem krzyzykowym, ktoro zawisnie wlasnie w kuchni.









Zastanawiam sie czy w Polsce mieszkania w nowym budownictwie tez sa odzwierciedleniem braku fantazji i kreatywnosci architektow.

Pozdrawiam z nadal upalnej Hiszpanii.

16 sierpnia 2010

Wariacje z biala farba

Moja kolezanka wlasnie kupila mieszkanie. I na poczatku cieszylam sie razem z nia.
A teraz ja jej wrecz wspolczuje.Bo to mieszkanie bedzie musiala jeszcze urzadzic. A w Hiszpanii mysle, ze latwiej jest zjesc beczke soli niz umeblowac mieszkanie.
Sama to przeszlam i gdyby nie Ikea to po dzis dzien jedynym wyposazeniem mojego lokum bylyby dwa wiklinowe krzesla i stolik.
Kiedy przyszedl czas na kupno lozka wiedzialam, ze bedzie ciezko. Nie spodziewalam sie tylko, ze az tak.
Wymyslilam sobie drewniane. Nic nadzwyczajnego
Odwiedzilam niezliczona ilosc sklepow meblowych. W jednych patrzyli sie na mnie jak na wariatke kiedy wspominalam o drewnie, a w innych probowali wciasnac sam zaglowek. No bo po co cale lozko, jak mozna kupic metalowy stelaz i tylko zaglowek drewniany.
Znalazlam jedno fajne. Szalu nie bylo, ale najlepsze w sumie ze wszystkich ktore widzialam. Mily pan w sklepie, zaczal wyliczac, przeliczac, naliczac, odliczac (nie wiem czy tak tez jest w Polsce, ale tutaj podana cena niewiele mowi, bo jest jeszcze nieskonczona liczba rabatow a cena i tak pozostaje kosmiczna).
Skonczyl i rzekl: “Mozemy Panstwu zaoferowac upust, w zwiazku z tym lozeczko kosztowac bedzie jedyne 575 €”
W sumie gdybym na jego punkcie oszalala (lozka, nie Pana) to moze i bym sie skusila, ale placic tyle za cos co “ujdzie”, nie wiem czy ma sens.
No i nabylismy w salonie meblowym nieopodal, lozko w ohydnym miodowym kolorze. Nijak nie pasowal ow kolor do mej koncepcji, ale wyjscia nie bylo, na czyms trzeba spac.
No i jest. Jak zwykle musialo przejsc przez metamorfoze, bo wszystko co wpada w moje lapy musi byc poddane przemianie - chocby minimalnej.






A kiedys bylo tak...



Niestety po owej metamorfozie podoba mi sie jeszcze mniej.
Cholera, ja to chyba nigdy nie osiagne stanu totalnego zadowolenia.
Zrobilo sie jakos cukierkowo. Narzuta, ktora nabylam nijak nie komponuje sie z tym fioletem.
Pomyslalam ze kupie taka…



Moze ktos ma jakis pomysl jak przelamac ten fiolet, zeby nie bylo tak mdlo?

7 sierpnia 2010

Koniec lenistwa

Kolejny weekend, a ja tym razem pracuje jak szalona. Biegam z pedzlem po calym mieszkaniu i maluje wszystko co nawinie mi sie pod rece. Na bialo oczywiscie…

Na pierwszy rzut poszedl pojemnik na sól. Nie byl on na pierwszym miejscu mojej listy najpilnieszych rzeczy do zrobienia, ale mozna by rzec, ze „przyjelam go bez kolejki“.

W tle - lawenda, ktora zrywalam o 2 w nocy z miejskiego parku. Jest to moja pierwsza przygoda lawendowa dlatego ten plon mozna juz spisac na straty, bo strasznie sie sypie. Zatem bede musiala sie udac po kolejny bukiet.



A bylo tak:




Licze tez, ze ktos mi podpowie jak suszyc lawende.
Pozdrawiam i zycze udanego weekend-u!!