30 lipca 2010

Ciag dalszy bezczynnosci

Znowu goscie zwalili nam sie na glowe , dlatego nie mialam czasu na realizowanie moich planow. A przyznam, ze nazbieralo sie tego troche. Wymeczylam jedynie podkladke pod garnki, ktorej celem bylo ozywienie mojej burej kuchnii. Tym samym owa podkladka stala sie dla mnie swojego rodzaju symbolem, poniewaz byla pierwsza pikowana rzecza, ktora mialam okazje wykonac.




No i jeszcze nabylam kieliszki do jajek. Jakos nie moglam im sie oprzec.


Przyszla mi tez z Niemiec narzuta, ale chyba ja wymienie. Jakos nie komponuje sie kolorystycznie z moja lawendowo-piaskowa sypialnia, chociaz jest bardzo ladna.





P.S Te sloneczniki i aksamitki, ktore pokazywalam wczesniej, trafil szlag. Podczas mojego wyjazdu pielegnowala je sasiadka i chyba za bardzo wczula sie w role ogrodnika bo je troszke przelala i zgnily.

19 lipca 2010

Mialo byc pracowicie...

Pierwszy weekend od dawien dawna spedzilam w domu. Bez gosci i przymusu pakowania znowu walizek. Planow na jego wykorzystanie mialam sporo, ale przy 45 stopniach ciepelka przyznam szczerze, ze trudno zmusic sie do jakiejkolwiek roboty. Powstal jedynie woreczek, a cala reszta ustawia sie grzecznie w kolejce w oczekiwaniu na lepsze jutro i odrobine ochlody.





15 lipca 2010

Bylam w raju

Wlasnie wrocilam z krotkich nieplanowanych wakacji, bo wlasciwie wszystkie moje wakacje sa krotkie i nieplanowane.
Celem mej podrozy nie byl bynajmníej odpoczynek w promieniach slonca ale buszowanie po sklepach ile sil, bo bylo w czym buszowac.

A oto efekty moich polowan.

Obrusik po okazyjnej cenie (no moze nie do konca takiej okazyjnej)



Sciereczka kuchenna i oslonka na kwiaty, ktora widzialam juz kiedys w Polsce, ale zdecydowanie wydawala mi sie wowczas za droga.


Z motywem lawendy - tak jak lubie




Kupilam tez zawieszke, ale jej nie pokaze bo wisi juz na swoim miejscu docelowym czyli w kuchennym oknie, ktoro wychodzi wprost na kuchnie sasiada. A zwykl on czesto chodzic po mieszkaniu w gaciach . Nie chcialabym, zeby stal sie mimowolnie bohaterem zdjecia, bo w sumie go nie znam i nie wiem czy spodobaloby mu sie zycie w swietle reflektorow.

Reasumujac wypad byl nader udany...
...dlatego co tam Wyspy Bahama, od teraz na urlop zawsze do Niemiec!!!!

2 lipca 2010

Artystyczne rozterki

Jakis czas temu uszylam poduszke. Wymyslilam sobie taka z motywem angielskiej chatki. Jak juz chatka iscie z Kornwalii powstala to dosc dlugo dumalam nad napisem.
“Little Cottage” jakos nie bardzo komponowalo sie wizualnie, wiec pod wplywem mody na styl francuski zrobilam napis w jezyku, za ktorym nie przepadam.
No i teraz nie moge sobie tego wybaczyc. Ja, maniaczka stylu i kultury angielskiej, promuje francuszczyzne.



I jeszcze jedno...
Zakwitly mi sloneczniki.
Marne,bo marne, ale sa...juppi!!