26 października 2011

Na odprężenie...

Dzis bedzie krotko i tekstylnie.
Probujac zabic przedpodrozny stres uszylam kilka rzeczy.
Po raz pierwszy wyprobowalam metode przenoszenia nadrukow za pomoca rozpuszczalnika i wydaje mi sie, ze jak na pierwszy raz nie jest zle. A sposob jest bardzo szybki i latwy.
Ale, ze ja jestem osoba, ktora nie idzie raczej z postepem, to i zapewne nadal bede nanosic niektore napisy odrecznie.





Taki sam woreczek jak pokazywalam niedawno tyle, ze ten nie jest dla mnie.




Na poduszki jesienno-zimowe nadal nie mam pomyslu. A nawet jak juz wizja sie pojawi to zapewne tez dlugo mi zejdzie na dumaniu odnosnie szczegolow. Bo ja juz tak jakos mam, ze jestem strasznie niezdecydowana. No chociazby jak szylam ten woreczek na lawende to pol godziny mu sie przygladalam, zastanawiajac sie czy to naszyte serduszko nie jest aby za duze.
Nie doszlam jednak do zadnego wniosku, wiec zostawilam tak jak jest.


Tymczasem zegnam sie narazie z Wami i udaje sie na zasluzone i dlugo wyczekiwane wakacje.
Jeszcze tylko ostatnie chwile relaksu przed podroza i w droge...



Zdjecia marne, bo robione na szybko i po ciemku.


A po powrocie bedzie na mnie czekac niespodzianka, ktora oczywiscie sprawilam sobie sama. Szczegoly juz wkrotce.

Pozdrawiam Was serdecznie i do niedlugo...

19 października 2011

Warzywne szaleństwa

Juz jakis czas temu rozpoczelam polowanie na dynie. I nie to, zebym miala w zamiarze wykorzystac ja kulinarnie, bo po tym jak moja mama zrobila niegdys dyniowe ciasto i nawet moj piesior rasy Rottweiler co to szedl jak odkurzacz , ciasta ruszyc jakos nie chcial, omijam dyniowe wytwory szerokim lukiem. Jedynie pestki konsumuje bez skrzywienia.
No ale dynia potrzebna mi byla do tego aby w pelni poczuc jesien.
Wchodze wiec sprezystym krokiem do pierwszego warzywniaka i rozgladam sie po calym sklepie. A naleze do osob, ktorym jest jakos glupio wyjsc ze sklepu z pustymi rekami, bo o ile mozna sie rozgladac w sklepie z ubraniami, to kto do licha przychodzi sie rozgladac do warzywniaka.
Podchodzac wiec do kasy z nareczem bananow, ktorych wcale kupowac nie zamierzalam, niesmialo pytam: ”A dynia jest?’”
A, ze odpowiedz byla pozytywna to az mi sie oczy zaswiecily. Tyle tylko, ze byla sprzedawnana na kawalki.
Po calym tym maratonie wrocilam do domu z dwoma siatkami owocowo-warzywnego dobrodziejstwa, zrezygnowana i bez krzty nadziei, ze dynie kiedykolwiek znajde. Potem jednak musialam udac sie na wieksze zakupy do jednego z hipermarketow i tam ku mej uciesze dynia byla. Pierunsko droga, ale calusienka, nie w kawalkach.
I tym sposobem jesien rozpoczela sie u mnie na dobre.



Wiec stwarzam sobie melancholijny klimat...



...i wyczekuje nadchodzacego urlopu.

Sciskam Was mocno!!

3 października 2011

Dalszy ciąg jesiennych historii

Juz na poczatku lata planowalam jesienne dekoracje, ale na planach sie skonczylo. Brak czasu i mozliwosci nie pozwalaja mi cieszyc sie moja ulubiona pora roku. Ostatnio Ika pisala o tym jak nie mogla sie zdecydowac na zakup wrzosow ze wzgledu na roznorodnosc wyboru. Nawet nie wiedzialam, ze istnieje kilka jego odmian. U mnie sprawa jest o tyle prostsza, ze tutaj spotkalam tylko jedna odmiane, a wybierac musze miedzy tymi klapnietymi, a tymi co jeszcze trzymaja sie jakos w pionie.
Te, ktore niedawno nabylam dokonczyly juz swego zywota, ale szkoda bylo mi ich wyrzucac.
Niczym ogrodowy chuligan latalam po parku w poszukiwaniu lisci i kwiatkow do mojego bukiecika.
W Hiszpanii jesien nie zachwyca takimi barwami jak w Polsce dlatego bukiecik wyszedl lichy.
Ale jaki by nie byl, to i tak me oko cieszy.



Poza bukiecikiem i klapnietymi wrzosami narazie nie ma u mnie innych dekoracji. Poduszki nadal sa letnie, ale mam zamiar uszyc nowe z dodatkiem brazu i zapewne czerwieni.


A kilka dni temu dostalam z Polski gazetki. Ulenka wybawila mnie z jezykowej niedoli i dostaczyla czytadel w ojczystej mowie.
Ulus jeszcze raz dziekuje Ci pieknie. Chyba zaczne obchodzic Swieto Dziekczynienia.
Okazalo sie jednak, ze jedna z gazetek juz posiadam, wiec jesli ktoras z Was mieszkajacych za granica, a nie majaca dostepu do polskiej prasy ma ochote nacieszyc oko polskimi i nie tylko wnetrzami, to ja bardzo chetnie sie podziele. Prosze o info na maila. Kto pierwszy ten lepszy.


Sciskam Was mocno i ide zerknac co u Was nowego.