Przez ponad 8 m-cy szukalam takiej, ktora pasowalaby do wneki o wymiarze 150 cm. Wszystkie byly na 120 cm czyli zostalaby mi taka glupia dziura.
Wymyslilam wiec, ze zrobie na zamowienie. Przeslalam stolarzowi projekt. Przesadnie mily nie byl, ale po 2 tygodniach proszenia dostalam w koncu wycene. 700 € ze sklejki.
Mysle, oszalal. Dla porownania wyslalam ten sam projekt do innego stolarza. Ta sama cena.
No nic, mowie sobie:„pozostaje Ikea“.Dlugo szukac nie trzeba bylo. Mimo, ze nie jestem zwolenniczka mebli Ikea, to wyjscia innego nie mialam.
Nabylam komode w idealnym rozmiarze. Moze, nie byla szczytem moich marzen, ale fakt faktem wneka juz pusta nie jest.

Zdjecie pochodzi ze strony Ikea
Mimo, ze pierwotny kolor byl dosc ladny, musialam komode poddac metamorfozie jak na kazda maniaczke bieli przystoi.
Poza tym mam ciemny parkiet i cale pomieszczenie robilo sie ciemne i mdle.
No a teraz komoda prezentuje sie tak.
Mysle tez nad przemalowaniem uchwytow na zloty kolor.
Calosc pokaze jak posprzatam. Poki co w ferworze przygotowan do podrozy przesunelam wszystkie graty tak aby nie bylo ich widac na zdjeciu.
Zastanawiam sie tez czy nie obciac tej gornej nadstawki, bo wydaje mi sie ze wyglada dosc topornie.
Przypominam o Candy, gdyby ktos mial ochote sie dopisac to zapraszam tutaj.
Pozdrawiam serdecznie!!!